BOJAŹŃ BOŻA A STRACH

Przeprowadzone w ostatnim czasie badania wykazały, że poziom zdenerwowania i lęku w naszym społeczeństwie jest wysoki.
Boimy się, że niektórzy ludzie nie zastosują się do zaleceń i wirus będzie rozprzestrzeniał się zbyt szybko (75%). Obawiamy się przepełnienia szpitali i niewydolności systemu ochrony zdrowia (73%). Lękamy się zachorowania naszych bliskich (72%), kryzysu finansowego i załamania rynku (71%), oraz paniki i nieracjonalnego zachowania innych ludzi (70%). Boimy się zmiany trybu życia i tego, że sami zachorujemy, a 26 % czuje, że ich stan zdenerwowania jest bliski paniki.

Mierzymy się z tym także jako chrześcijanie.
Co zatem Bóg myśli o lęku?
Co Biblia mówi na ten temat?
Pojęcie lęku w Biblii ma dwa znaczenia – jedno z nich ma zdecydowanie pozytywny wydźwięk, drugie negatywny. Biblia używa tego słowa w pozytywnym, zdrowym sensie, gdy mówi o prawidłowym stosunku człowieka do Boga.

Szczęśliwy mąż, który się boi Pana i wielkie upodobanie ma w Jego przykazaniach. Potomstwo jego będzie potężne na ziemi, pokolenie prawych dozna błogosławieństwa (Ps 112,1)

Używa go więc w kontekście szacunku dla Boga. Czasami również w kontekście szacunku do innych ludzi, szczególnie w stosunku do osób obdarzonych autorytetem.

A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, prowadzącym ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. (Rz 13,3-4)
W sensie negatywnym to słowo oznacza bycie zastraszonym, czy to działaniami innych ludzi przeciwko nam, czy innymi okolicznościami, które stwarzają zagrożenie dla naszego poczucia bezpieczeństwa, zdrowia, czy życia.
Biblia uczy, że powinniśmy bać się Boga (w dobrym sensie), ale nie powinniśmy być zastraszonym przez kogokolwiek, czy cokolwiek. Dziś jednak wielu ludzi żyje odwrotnie. Boga się nie boją, ale ich życie jest pełne lęku. Oczywiście, my wszyscy w większym lub mniejszym stopniu doświadczamy lęku. Możemy próbować to ukryć, albo szczerze i otwarcie stanąć z nim przed Bogiem.
Dawid wielokrotnie musiał zmierzyć się ze strachem, który go opanowywał, gdy jego życie było w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Zawsze jednak stawał przed Bogiem i kładł przed Nim swoje lęki, cierpienia i frustracje. Jedyną ucieczką była dla niego nieprzerwana, pełna ufności relacja z Bogiem:
A teraz w czym mam pokładać nadzieję, o Panie? W Tobie jest moja nadzieja. (Ps 39,8). Modli się też o właściwą perspektywę dla swego życia:
O Panie, mój kres pozwól mi poznać i jaka jest miara dni moich, bym wiedział jak jestem znikomy. Oto wymierzyłeś moje dni na kilka piędzi i życie moje jak nicość przed Tobą, Doprawdy, życie wszystkich ludzi jest marnością. Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi, gromadzi, lecz nie wie kto to zabierze. (Ps 38,5-7)
Zachowanie właściwej perspektywy pozwala nam przezwyciężyć strach. Tym bardziej, że znamy Pana, który utrzymuje wciąż panowanie nad wszystkim.
Nawet, gdy przychodzi do naszego życia niespodziewany sztorm możemy polegać na Jezusie. Tak jak doświadczyli tego Jego uczniowie: Łk 8,19-39
Zanim pojawiła się ta szalona burza na jeziorze, uczniowie przeżyli szczególną bliskość z Jezusem, który im powiedział, że „ci którzy słuchają słowa Bożego i wypełniaj je” mają intymną relację z Nim. Są jak matka i bracia. Ale ta nadnaturalna intymność jest powiązana z respektem (zdrową bojaźnią, przejawiającą się w posłuszeństwie). Krótko po tym znaleźli się na krawędzi życia i doświadczyli dwóch różnych rodzajów lęku. Najpierw było przerażenie.
Obudzili Go wołając: Mistrzu, Mistrzu, giniemy. Lecz On wstał, rozkazał wichrowi i wzburzonej fali, uspokoiły się i nastała cisza. A do nich rzekł: Gdzie jest wasza wiara? (Łk 8,24-25)
Widzimy tu kontrast między negatywnym, destrukcyjnym lękiem a wiarą.
Jezus zapytał: Dlaczego mi nie ufacie?
Odpowiedź na ich lęk jest tak prosta i równocześnie tak trudna do zastosowania w praktyce. To jest lekcja, której wciąż musimy się uczyć na nowo. W samym środku naszych lęków utrzymujmy zaufanie do Jezusa, obdarzajmy Go naszym zaufaniem. Czasami Jezus uspokoi sztorm, jak to zrobił wtedy na jeziorze. Czasami może pozwalać na szaleństwo burzy, ale w samym jej środku uspokoi ciebie.
Reakcją uczniów na to, co się wydarzyło był inny, zdrowy rodzaj lęku – absolutny respekt, podziw i pokora wobec Jezusa.
Pytali siebie nawzajem – KIM ON JEST?
To niesamowite, że odpowiedź na ich pytanie została udzielona za chwilę przez człowieka, który był potężnie zdemonizowany, a którego Jezus uzdrowił. Ta odpowiedź brzmiała: Syn Boga Najwyższego. (Łk 8,28)
Jezus jest Synem Boga Najwyższego. Boga Wszechmogącego.
Nigdy nie traci władzy ani mocy. Nigdy nie jest bezradny. Zaczęło to do uczniów docierać. Wzbudziło w ich sercach podziw i pełen bojaźni respekt wobec Niego. Inaczej było z Gergezeńczykami. Kiedy zobaczyli uwolnionego mężczyznę siedzącego u stóp Jezusa , ubranego i przy zdrowych zmysłach przestraszyli się i poprosili Jezusa, aby ich opuścił. To był zły rodzaj strachu. Obawiali się, że mogą stracić jeszcze więcej niż ta trzodę świń, która wpadła do jeziora. Nie byli w stanie dostrzec jak wartościowe jest życie jednego człowieka. Odrzucili Jezusa ze strachu przed materialną stratą jaką mogli ponieść.
Tylko Jezus jest ostatecznie odpowiedzią na wszystkie nasze niezdrowe lęki. Ten, który powiedział przełożonemu synagogi, gdy zmarła mu córeczka:
Nie bój się, wierz tylko (Mk 5,36).
Ten, który do zagrożonych prześladowaniem powiedział: …Nie bójcie się, jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. (Mt 10,31), a do tych, którzy zdecydują się starać przede wszystkim o Królestwo Boże: Nie bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo (Łk 12,32)
Bójmy się zatem Boga, bo …w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie (Dz 10,35), ale nie bądźmy ogarnięci strachem. Przezwyciężajmy swój strach z Jezusem!

Stanisława Iżyk-Dekowska