Rekolekcje w Gródku zawsze są dla mnie bardzo owocnym czasem. Za każdym razem, kiedy tam byłam, mogłam doświadczyć Bożej obecności i Jego działania, obserwować je w życiu innych ludzi oraz widzieć jak zmienia się rzeczywistość, kiedy to On jest w centrum w każdym momencie dnia – od pierwszego do ostatniego punktu programu.
W pewnym momencie nauczyłam się przyjeżdżać do Gródka mając konkretne oczekiwania. Zaczęłam robić listy – listy pytań, na które chciałabym znaleźć odpowiedź, zmian których chciałabym, żeby Bóg we mnie dokonał i słów, które chciałabym od Niego w tym czasie usłyszeć. W tym roku na kartce z oczekiwaniami znalazła się prośba o nawiązanie nowych relacji z moimi braćmi i siostrami ze wspólnoty oraz poprawienie tych, które już mam. Moim problemem było to, że wychodzenie do ludzi zawsze wiązało się z wyjściem z mojej strefy komfortu. Najlepiej i najbezpieczniej czułam się u siebie w pokoju, a większość haseł typu: „chodźmy razem na spacer” lub „popatrzmy jak chłopacy grają w siatkówkę” napotykały moją niechęć. Była ona spowodowana strachem przed zrobieniem lub powiedzeniem przeze mnie czegoś głupiego. Przez to w większości sytuacji włączał mi się mechanizm ucieczki (nawet gdy bardzo tego nie chciałam). Bóg jednak zrobił coś niesamowitego! Mając wzgląd na moje pragnienie i na trudności, jakie napotykam starając się je spełnić, nie wyciągał mnie siłą z pokoju. Sprawił, że nie musiałam wychodzić do ludzi, ale to oni przyszli do mnie. Pokój, w którym mieszkałam, praktycznie na każdej przerwie był oblegany przez gości. Umacniałam relacje z innymi, poznawałam nowe osoby i czułam się przy tym niesamowicie komfortowo, bo byłam w bezpiecznym dla siebie miejscu. Bóg zna mnie jak nikt inny.
To, co mnie w trakcie tegorocznych rekolekcji bardzo uderzyło, to fakt, że najważniejsze dla mnie i mojego życia rzeczy działy się na modlitwie osobistej. Ten punkt programu emocjonalnie przeżywałam najbardziej. Większość moich osobistych spotkań z Panem wiązało się z ogromnym wzruszeniem kończącym się zazwyczaj fontanną łez, bardzo bezpośrednimi słowami z Biblii, które idealnie odpowiadały na stawiane przeze mnie pytania i związanymi z tym nowymi odkryciami. Zachwyciło mnie to, że doświadczałam tego nie w trakcie wspólnych uwielbień, do których nie mam codziennie dostępu, nie w trakcie wykładów, do których też nie mam codziennie dostępu, ani nie w trakcie posługi modlitewnej, do której również nie mam codziennie dostępu i nie w trakcie żadnego innego punktu programu, ale właśnie w trakcie modlitwy osobistej, do której mam dostęp codziennie. Niezależnie od dnia i godziny, tam mogę się spotkać z Bogiem i oczekiwać Jego obecności oraz działania, bo On chce mieć ze mną relację – chce być obecny w moim codziennym życiu.
W Gródku codziennie doświadczałam pokrzepiających i motywujących rzeczy. Byłam tam sześć razy i nie żałuję ani jednego dnia poświęconego na te rekolekcje. Bóg pokazywał mi, że jest ze mną zawsze – w dobrym i złym czasie, że chce mnie prowadzić w najprostszych sytuacjach (np. kiedy wybieram pieśni na uwielbienie), że chce mówić przeze mnie do innych i że ma jeszcze więcej, a Jego obietnice są bardzo konkretne i godne zaufania. Ez 12, 28 – „Przeto powiedz im: Tak mówi Pan Bóg: A każde moje słowo wypełni się bez zwłoki. Cokolwiek mówię, to mówię i wykonam – Wyrocznia Pana Boga.”
Amen!
Magdalena Laskowska